Choć pełnoprawna działalność Fundacji rozpoczęła się we wrześniu, to jednak minione wakacje obfitowały w liczne fundacyjne inicjatywy. Wymieńmy może te, które uznane zostały za udane:
Najwięcej atrakcji przyniosło Fundacji współdziałanie z wołomińskim odziałem Towarzystwa Rozwijania Aktywności Dzieci „Szansa”. We współpracy tej Fundacja zaoferowała „Szansie” lokum jakim stała się szkoła na Żmijowiskach oraz pomoc w rozwiązywaniu problemów technicznych. W efekcie opuszczona szkoła ożyła na dwa tygodnie, dzięki grupie młodzieży znajdującej się pod opieką profesjonalnych opiekunów z „Szansy”.
Jednak przed przybyciem naszych gości należało nieco wyremontować nie używaną od dawna szkółkę wiejską. Po przemyśleniu wszystkich możliwości, przezwyciężył rozsądek i do pracy wzięli się niedoświadczeni w tych kwestiach działacze fundacji. Restauracja objęła przede wszystkim takie działania jak: naprawa murowanych schodków, stworzenie prowizorycznej łazienki oraz zwykłe sprzątanie. Wyszło idealnie. Tak przynajmniej utrzymują, osoby które remont wykonały... Nie do końca stwierdzenia te pokrywają się z opiniami bezstronnych świadków, którzy ów dzieło mogli oglądać.
Gdy szkołę doprowadzono do stanu względnej używalności pojawiła się młodzież. Z wstępnych rozmów z „Szansą” wynikało, że osoby związane z fundacją nie będą zbytnio przeszkadzać stowarzyszeniu w realizacji jego programu. Oczywiście ciekawość przezwyciężyła rozsądek i niemal każdego dnia odwiedzaliśmy wesołą grupę ze Żmijowisk. Na szczęście zostaliśmy zaakceptowani przez naszych młodych gości. Częste kontakty doprowadziły do ciekawych, wspólnych inicjatyw. Między innymi młodzież miała możliwość lepić gliniane figurki, odbyło się kilka wspólnych ognisk i projekcji filmowych. Przedostatniego dnia obozowania „Szansy”, Fundacja została zaproszona do zabawy, którą stanowiła bitwa na wymoczone w farbie materiałowe pociski. Los sprawił, że wszyscy przedstawiciele Fundacji znaleźli się w tej samej drużynie. Zabawa była przednia.
Uczciwość nakazuje dodać, że nasza drużyna przegrała...
Autor: J.A.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Chciałbym tylko zauważyć, że z tą przegraną to nie było do końca tak... jesteśmy sportowcami, liczyło się uczestnictwo ;)
OdpowiedzUsuńMB
Tak to sobie tłumacz. :) Można jeszcze dodać, że jesteśmy więksi (zwłaszcza w brzuchach) więc łatwiej nas trafić... ;)
OdpowiedzUsuń